"SEMAFOR": podjęliśmy próbę przekazywania na łamach "Semafora" informacji i wiadomości, które mamy nadzieję zainteresują naszych czytelników; informacji których nie znajdziecie na łamach oficjalnych dzienników....

WOLNA DROGA: Choć poszukiwanie prostych rozwiązań jest osadzone głęboko w podświadomości, a nieskomplikowany obraz rzeczywistości jest wygodny, nie zmusza do choćby chwilowej zadumy, do uświadomienia prawdy o traconym wpływie na własne losy, na otaczający świat - od poszukiwania prawdy nikt nas nie zwolni.

 
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
Imieniny obchodzą: Adolf, Leon, Tymon
 
Piętnasty raz w Buczu
[ 0000-00-00 ]
   Choć to może wydawać się mało prawdopodobne, ale fakt jest faktem, że to już piętnasty raz spotkali się 11 lipca 2015 roku na łowisku w Buczu miłośnicy wędkowania z Zakładu Zachodniego PKP Energetyka w Poznaniu, do których dołączyli od pewnego czasu koledzy ze Śląskiego Zakładu PKP Energetyka w Gliwicach, by wziąć udział w XV Zawodach Wędkarskich o drużynowy Puchar Dyrektora Zakładu Zachodniego i o indywidualny Puchar Organizacji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w Zakładzie Zachodnim.
Zawody odbyły się, już tradycyjnie, na łowisku Gospodarstwa Rybackiego Kazimierza Stefaniuka w Buczu, który jak zwykle przygotował łowisko wzorowo.
   Zawody poprzedziły sprawy proceduralne, takie jak informacja o Regulaminie Zawodów, wyznaczenie stanowisk oraz ich losowanie. Do Zawodów stanęło dwanaście drużyn składających się z trzech wędkarzy każda.
Jak mi mówili organizatorzy Zawodów, po pewnych anomaliach pogodowych, jakie miały miejsce w czasie ostatnich dni przed zawodami - upały i silny wiatr, mieli obawy czy akurat sobotnia pogoda okaże się przyjazna dla biorących udział w Zawodach.
Na szczęście obawy okazały się płonne, bo tym razem pogoda wręcz wpisała się w oczekiwania organizatorów i zawodników - słońce i lekki wiatr, który jedynie nieznacznie marszczył lustro wody, zapraszały do stanięcia nad wodą, by patrzeć uważnie w spławik, słuchać nawoływań, wodnego ptactwa i trzciniaków świergocących w lesie. Teraz tylko pozostawało pytanie: czy ryby będą brały? Bo, jak mówi wędkarskiego porzekadło, ryby biorą wtedy, kiedy one chcą, a nie wtedy, kiedy chce tego wędkarz.
   Tymczasem padł sygnał do rozpoczęcia zawodów i zaczęło się od sypania różnego i o różnym smaku zanęt, których przyrządzanie jest cichą tajemnicą każdego wędkarza.
Rzut wędką i zaczęło się oczekiwanie, przyjdzie i weźmie, czy nie weźmie?
Po pewnym czasie ze stanowisk zaczęły napływać optymistyczne wieści, że ryby biorą, a to już rodziło u każdego moczykija, że skoro koledze wziął, to mnie też weźmie. Czasem to się sprawdza, czasem nie!
   Kiedy zawodnicy wpatrywali się w kołyszący się na wodzie spławiki, organizatorzy szykowali dla nich kiełbaski i kaszankę z rusztu, a Kazimierz Stefaniuk uruchomił wędzarnię, by uwędzić dzwonka karpia, co już jest tradycyjnym rytuałem każdych Zawodów, które bez wędzonego karpika nie byłyby Zawodami, którymi są od ich początku.
W miarę upływu czasu coraz więcej informacji docierało do organizatorów o złowionych rybach, między innymi i o olbrzymim karpiu - sazana.
Wkrótce informacja o karpiu potwierdziła się, bo Komisja wyznaczona do mierzenia i warzenia zdobyczy udała się na stanowisko szczęśliwca, gdzie karp został zwarzony i wymierzony.
   Zbliżała się godzina 13, XV Zawody Wędkarskie dobiegały do końca. Po sygnale kończącym Zawody Komisja na poszczególnych stanowiskach liczyła kilogramy i mierzyła złowione ryby.
Po zejściu ze stanowisk, w atmosferze piknikowej, uczestnicy Zawodów wymieniali uwagi, dzielili się spostrzeżeniami przy gorących kiełbaskach, wędzonych dzwonkach karpia i super smacznej kaszance, delektując się smacznym chlebem ze smalcem.
Komisja liczyła wyniki, na które czekali zawodnicy i liczni kibice, bo zawodnikom, jak zawsze, towarzysko wielu członków ich rodzin.
   Wreszcie nadszedł czas ogłoszenia wyników i wręczania nagród, wręczali je: zastępca dyrektora Zakładu - Ryszard Kubiak i Dariusz Knapp.
Po kilkugodzinnym łowieniu wyniki były następujące…
W konkurencji drużynowej Puchar Dyrektora Zakładu Zachodniego zdobyła, i I miejsce zajęła, Drużyna Sekcji EZST Poznań, w składzie: Rafał Dąbrowski, Piotr Andrzejewski i Jerzy Andrzejewski, która złowiła 24,09 kg ryb; II miejsce zajęła Drużyna Organizacji Związkowej NSZZ „Solidarność” Zakładu Zachodniego, w składzie: Stanisław Leciński, Tomasz Bimek i Władysław Friedrich, która złowiła 20,50 kg ryb; III miejsce zajęła Drużyna Zakładu Śląskiego w składzie: Krzysztof Łobodziec, Wiesław Buczkowski i Ryszard Pustelnik, która złowiła 12,46 kg ryb.
W konkurencji indywidualnej Puchar Organizacji Związkowej NSZZ „Solidarność” zdobył - i I miejsce zajął - Rafał Dąbrowski, łowiąc 18,18 kg ryb.
Kolejne miejsca zdobyli: II. Tomasz Bimek łowiąc 14,16 ryb; III. Mieczysław Dzikowski - 7,04 kg; IV. Wiesław Buczkowski - 6,43 kg; V. Waldemar Świrski - 5,88 kg; VI. Krzysztof Świderski - 5,27 kg; VII. Krzysztof Łobodziec - 5,10 kg; VIII. Stanisław Leciński - 4,46 kg; IX. Piotr Andrzejewski - 4,41 kg; X. Andrzej Grajek - 4,12 kg; XI. Robert Płusa - 3,95 kg; XII. Stanisław Tyrka - 3,80 kg ryb.
Nagrodę za złowienie największej ryby, ufundowaną przez Przewodniczącego Sekcji Zawodowej NSZZ „Solidarność” PKP Energetyka, otrzymał Tomasz Bimek - za łowienia karpia - sazana o wadze 8,36 kg i długości 79 cm.
Nagrodę, ufundowaną przez Przewodniczącego Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w Zakładzie Zachodnim PKP Energetyka, dla największego pechowca, otrzymał Mieczysław Wikierski.
Nagrodę, ufundowaną przez Związek Zawodowy Pracowników Kolejowych ZORP przy Zakładzie Zachodnim PKP Energetyka, dla pechowej drużyny, otrzymała drużyna wystawiona przez Związek, który jest fundatorem tej nagrody, w składzie: Arkadiusz Białek, Andrzej Rozpara i Jarosław Najder.
   Były też nagrody w postaci sprzętu wędkarskiego, a także nagroda ufundowana przez gospodarza łowiska, polegająca na złowieniu przez wylosowanego zawodnika rękami jednej z ryb, który pływała w brezentowym zbiorniku napełnionym wodą.
I tu zaczęło się, bo wbrew pozorom wcale nie jest to łatwa sztuka, o czym przekonało się wielu zawodników. W efekcie doszło do tego, że jeden z nich wskoczył do zbiornika tylko w majtkach i usiłował dopaść jednego z pływających w zbiorniku karpi.
Wylosowani usiłowali złowić rybę w zbiorniku, inni im kibicowali, a jeszcze inni dzielili się nie tylko wrażeniami odniesionymi z trakcie zawodów, chwalili udaną pogodę, ale również, jak co roku, już umawiali się na przyszłoroczny rewanż, bo jakoś nikt z nich nie dopuszczał do siebie myśli, że XVI Zawody, będące już tradycyjnym spotkaniem moczykijów, mogą się nie odbyć.
   Kazimierz Stefaniuk postanawia przyznać jeszcze jedną nagrodą dla Tomasza Bimka za złowienie największej ryby w postaci właśnie złowionego karpia przez Tomasza Bimka, bo zgodnie z Regulaminem Zawodów ryby złowione podczas zawodów są własnością gospodarza.
Jeszcze tylko tradycyjnie rodzinne zdjęcie i zawodnicy, umawiając się na przyszły rok, zaczęli opuszczać łowisko.
   Korzystając z okazji Dariusz Knapp pragnie, za pośrednictwem „Wolnej Drogi”, serdecznie podziękować kolegom: Grzegorzowi Majewskiemu, Markowi Hoffmanowi, Tadeuszowi Augustyniakowi, Stanisławowi Lecińskiemu, Wojciechowi Rajewskiemu, Wojciechowi Szottowi i Ryszardowi Rybakowi za pomoc i pełne zaangażowanie przy organizacji Zawodów, dzięki czemu zawody przebiegały sprawnie, a Kazimierzowi Stefaniukowi, gospodarzowi łowiska, za gościnę i przygotowanie, już piętnasty raz, łowiska do Zawodów.
Darek zaprasza też wszystkich chętnych do przyjazdu do Bucza za rok.
Zygmunt Sobolewski
Copyright "Wolna Droga"
[X]
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.