"SEMAFOR": podjęliśmy próbę przekazywania na łamach "Semafora" informacji i wiadomości, które mamy nadzieję zainteresują naszych czytelników; informacji których nie znajdziecie na łamach oficjalnych dzienników....

WOLNA DROGA: Choć poszukiwanie prostych rozwiązań jest osadzone głęboko w podświadomości, a nieskomplikowany obraz rzeczywistości jest wygodny, nie zmusza do choćby chwilowej zadumy, do uświadomienia prawdy o traconym wpływie na własne losy, na otaczający świat - od poszukiwania prawdy nikt nas nie zwolni.

 
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
Imieniny obchodzą: Aleks, Grzegorz, Aleksander
 
Roczniki:  2001200220032004200520062007200820092010
201120122013201420152016201720182019
Numery:    
()   -  
Kolej na muzykę - ABBA – „The Album” (1977)
Nadal pozostajemy w nastroju karnawałowym. Dziś ABBA, czyli piosenki wykraczające poza kaprysy mody. Ta muzyka się nie starzeje, nie dziwi też powracająca falami jej popularność. Nie ma się czego wstydzić, skoro nawet nieżyjący już Lemmy Kilmister, którego trudno posądzać o koniunkturalizm, stwierdził w jednym z wywiadów, że jest fanem tego zespołu.
Najbardziej oczywistym wyborem spośród krążków, opatrzonych charakterystycznym logiem z odwróconą literą B, wydawałaby się kompilacja z 1992 roku, zatytułowana „GOLD”. Płyta zdobyła tak wielką popularność, że w ślad za nią w tym samym roku wydano „More ABBA Hits”, na której znalazły się pozostałe przeboje i nagrania z singli. Na obu znalazły się prawdziwe rarytasy, jednak tak wielka dawka przebojów jednego wykonawcy choć na początku sprawia przyjemność, to w którymś momencie może porazić nadmiarem słodyczy...
Mógłbym przewrotnie zaproponować ścieżkę dźwiękową z popularnego filmu „Mamma Mia”, ale jak wiadomo znalazły się na niej interpretacje w wykonaniu dobrych skądinąd aktorów, lecz może niekoniecznie najlepszych wokalistów. Po krótkim wahaniu sięgnąłem po dwie płyty katalogowe: „Arrival” (1976) oraz „The Album” (1977). Obie są naprawdę wartościowe i doskonale portretują zespół w okresie jego największej popularności. No, ale jeśli musi być tylko jedna, to pozostańmy przy tej drugiej.
Był to piąty krążek zespołu. Prace nad nim rozpoczęto z końcem maja 1977 roku. Muzycy zdążyli odpocząć po długiej trasie koncertowej, obejmującej Europę i Australię. Występowali przed wielotysięcznym audytorium, a ich popularność i zjawisko określane jako „abbamania” właśnie sięgało zenitu.
Rok wcześniej, jeszcze przed wyjazdem, postanowili wzbogacić formułę swych występów, proponując publiczności coś poza zestawem standardowych hitów. Björn i Benny wpadli na pomysł stworzenia czegoś w rodzaju mini-musicalu. Prezentowano go tuż przed zakończeniem każdego z koncertów. Całość trwała około dwudziestu minut i nosiła tytuł „The Girl With The Golden Hair”.
Fabuła opowiadała historię młodej dziewczyny z niewielkiego miasteczka, która marzy o karierze piosenkarki. Jakimś cudem te marzenia się spełniają, wówczas jednak bohaterka odkrywa, że została uwięziona przez własną sławę i stała się marionetką uwikłaną w sieć show biznesu.
Całość składała się z czterech utworów: „Thank You for the Music”, „I Wonder (Departure)”, „I'm a Marionette” oraz „Get On the Carousel”, powiązanych postacią narratora – tajemniczego Mephisto.
Był to dość śmiały eksperyment, jednak w ocenie samych twórców nie w pełni udany. Mimo to, piosenki okazały się na tyle dobre, że po pewnych przeróbkach zespół postanowił trzy pierwsze włączyć do programu nowej płyty. Czwartą umieszczono w filmie „ABBA - The Movie”, którego premiera odbyła się razem z albumem.
Praca nad albumem nie była łatwa, zwłaszcza, że równolegle trwały zdjęcia do wspomnianego filmu, a tempo prac trzeba było dostosować do samopoczucia będącej w ciąży Agnethy. Ostatecznie w Skandynawii obie produkcje ukazały się w grudniu 1977 roku, tydzień po przyjściu na świat Christiana - syna Björna i Agnethy. Reszta świata musiała poczekać do stycznia 1978 r.
Premierę poprzedził singiel z utworem „Take A Chance On Me”. Odniósł olbrzymi sukces, stając się najbardziej popularną małą płytką ABBY w USA, nie był jednak miarodajną wizytówką dużej płyty, która przyniosła zauważalną zmianę wizerunku. Zespół odszedł od prostych i pretensjonalnych piosenek. Pozostając wierny swemu stylowi i nienagannej produkcji zaprezentował muzykę znacznie bardziej wyrafinowaną, choć może nieco mniej przebojową. Sprawiły to nie tylko fragmenty musicalu „The Girl With The Golden Hair”, lecz także widoczna inspiracja klimatem nowojorskiego Broadwayu.
Na płycie pojawił się przebój „The Name Of The Game” (również wydany na singlu) oraz melodyjny „One Man, One Woman”. Zauważalna jest także zmiana tematyki tekstów. Proste i czasem infantylne historyjki o miłości, ustąpiły miejsca poważniejszym. Pojawiła się kwesta wolności człowieka („Eagle”), uwikłania artysty w tryby machiny biznesowej („I’m A Marionette”), a także wspomnienia z dzieciństwa („I Wonder”).
„The Album” prezentuje ABBĘ nieco dojrzalszą, choć nadal przebojową. Mimo to, płyta zebrała dość umiarkowane recenzje. Zarzucano zespołowi zbyt ambitny repertuar, choć wcześniej pisano, że schlebiają pospolitym gustom. I jak tu wierzyć dziennikarzom? Dla mnie ów album pozostaje jedną z najlepszych płyt szwedzkiego kwartetu. I bynajmniej nie dlatego, że mam do niego osobisty sentyment. Można zresztą sprawdzić samodzielnie, zwłaszcza w karnawale...
Krzysztof Wieczorek


  Komentarze 2
  Dodaj swój komentarz
~
Copyright "Wolna Droga"
[X]
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.