"SEMAFOR": podjęliśmy próbę przekazywania na łamach "Semafora" informacji i wiadomości, które mamy nadzieję zainteresują naszych czytelników; informacji których nie znajdziecie na łamach oficjalnych dzienników....

WOLNA DROGA: Choć poszukiwanie prostych rozwiązań jest osadzone głęboko w podświadomości, a nieskomplikowany obraz rzeczywistości jest wygodny, nie zmusza do choćby chwilowej zadumy, do uświadomienia prawdy o traconym wpływie na własne losy, na otaczający świat - od poszukiwania prawdy nikt nas nie zwolni.

 
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
Imieniny obchodzą: Adolf, Leon, Tymon
 
Roczniki:  2001200220032004200520062007200820092010
201120122013201420152016201720182019
Numery:    
()   -  
Kolej na muzykę - „Forever Changes” – Love (1967)
Amerykańska grupa Love i jej utalentowany lider Arthur Lee są współtwórcami muzycznej legendy lat sześćdziesiątych. To jedna z grup, która zdecydowanie wyprzedziła swój czas. Stworzyła własny styl, nawiązujący nieco do The Doors i Jima Morrisona oraz The Byrds, jednak na wskroś oryginalny.
Był to niewątpliwie jeden z najlepszych zespołów folkowo-rockowych i psychodelicznych z Zachodniego Wybrzeża. Grupa powstała w 1965 roku w Los Angeles, w Kalifornii. Prócz wspomnianego lidera podstawowy skład tworzyli: Bryan MacLean (gitara, śpiew), John Echols (gitara), Ken Forssi (gitara basowa) oraz Alban Pfisterer (perkusja). W dalszych latach nastąpiły jeszcze zmiany personalne, które również miały wpływ na brzmienie zespołu.
Był to jeden z pierwszych amerykańskich zespołów, w którym grali zarówno biali, jak i czarni muzycy, co w tamtych latach niewątpliwie przełamywało stereotypy. Być może dzięki temu tak swobodnie czerpali z wielu źródeł. W ich muzyce słychać zarówno folk i hard rock, jest także blues, elementy jazzu, flamenco i popu, nie brak też wysmakowanych aranżacji orkiestrowych.
Zespół funkcjonował do 1974 roku. „Forever Changes” był ich trzecim albumem, który krytyka zgodnie uznała za ponadczasowy. Piosenki na nim zawarte wyróżnia prostota, charakterystyczna wokalistyka lidera, niekonwencjonalne detale aranżacyjne, melodyjność oraz wszechobecna psychodelia.
To fantastyczny, mądry i piękny album, bardzo charakterystyczny dla pokolenia lat sześćdziesiątych. Trudno wskazać na nim słabszą piosenkę. Urzeka zarówno muzyką (nie sposób nie poddać się urokowi „Alone Again Or” czy „Andmoreagain”), jak i bezkompromisowymi tekstami o wymowie społecznej (tu warto wsłuchać się w „The Red Telephone” bądź „Daily Planet”, czy choćby „You Set The Scene”). Nic dziwnego, skoro wyrosły z doświadczeń zainspirowanych filozofią Jacka Kerouaca i Allena Ginsburga. To klasyczna i ponadczasowa płyta, przepojona duchem lat sześćdziesiątych.
Album okupiony został sporym wysiłkiem podczas nagrań, bowiem trudną sytuację w grupie pogłębiały problemy narkotykowe.
W momencie wydania odnotował jedynie skromny sukces. Dopiero z czasem uznany został za prawdziwe arcydzieło, zyskując szerokie i zasłużone uznanie krytyków. Grupa Love zaczęła być postrzegana jako jedna z najlepszych i najważniejszych amerykańskich grup rockowych w swojej epoce. Dość wspomnieć, że Robert Plant z Led Zeppelin wymienia Forever Changes jako jeden ze swych ulubionych albumów w historii. Podobnie Jim Morrison z The Doors (co skrzętnie odnotowano w jego oficjalnej biografii) mówił o grupie Love jako o jednym z ulubionych zespołów.
Sława grupy dotarła do Europy, a wspomniany album odnotowywano na listach najlepszych płyt. Wielu słuchaczy, zwłaszcza z USA przyznaje, że muzycznie odmienił ich życie, na długo pozostając jednym z najlepszych wydawnictw wszechczasów.
Co ciekawe i wręcz niespotykane w tamtych czasach - zespół w zasadzie nie koncertował, skupiając się jedynie na pracy w studio. Gdyby ruszyli w trasę, to z pewnością zyskaliby sławę porównywalną z The Doors. Dziś ich twórczość odkrywają kolejne pokolenia, a muzyka przeżywa prawdziwy renesans, przezwyciężając podziały rasowe i kulturowe.
Szkoda, że płyta „Forever Changes” w zasadzie okazała się ostatnim wielkim albumem grupy Love. Kolejne zmiany składu oraz pogłębiające się uzależnienie Arthura Lee od narkotyków nie służyły zespołowi. Narkotyki stały się też dla lidera powodem kłopotów z prawem, co skończyło się pobytem w więzieniu.
W 2001 roku po apelacji wyszedł na wolność, reaktywował Love i zorganizował tournée prezentujące dorobek zespołu, z naciskiem na album „Forever Changes”. Niestety, w 2006 roku zdiagnozowano u niego ostrą białaczkę. Mimo intensywnego leczenia zmarł pół roku później.
Pierwsze dwa albumy Love zdominowały dość ostro brzmiące gitary. Trzecia płyta, czyli „Forever Changes” zawiera zaskakująco sporo subtelnej muzyki akustycznej. Zawartość albumu, mimo rosnących napięć nie tylko w zespole jest naprawdę wysmakowana, ponadczasowa i nie sposób posądzić ją o monotonię. A jednak w tekstach przebija świadomość nadchodzącego końca złotej ery miłości. Pojawiają się echa wojny, przemocy i konfliktów, które wkrótce miały zdominować kontrkulturę końca lat sześćdziesiątych.
Album „Forever Changes”, to jedno z ostatnich, wręcz symbolicznych dzieł odchodzącej epoki, jakkolwiek podskórnie zapowiadające nadejście nowych czasów i zupełnie nowej muzyki.
Krzysztof Wieczorek


  Komentarze 2
  Dodaj swój komentarz
~
Copyright "Wolna Droga"
[X]
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.