"SEMAFOR": podjęliśmy próbę przekazywania na łamach "Semafora" informacji i wiadomości, które mamy nadzieję zainteresują naszych czytelników; informacji których nie znajdziecie na łamach oficjalnych dzienników....

WOLNA DROGA: Choć poszukiwanie prostych rozwiązań jest osadzone głęboko w podświadomości, a nieskomplikowany obraz rzeczywistości jest wygodny, nie zmusza do choćby chwilowej zadumy, do uświadomienia prawdy o traconym wpływie na własne losy, na otaczający świat - od poszukiwania prawdy nikt nas nie zwolni.

 
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
Imieniny obchodzą: Agnieszka, Teodor, Czesław - Wielkanoc
 
Roczniki:  2001200220032004200520062007200820092010
201120122013201420152016201720182019
Numery:    
()   -  
Kolej na muzykę - „Nie chcę być poetą” - Projekt Volodia (2018)
   Nieco zabawny wiersz Andrzeja Bursy „Ja chciałbym być poetą” usłyszałem wiele lat temu w wykonaniu Leszka Długosza, bodaj na jego pierwszej autorskiej płycie. Ta żartobliwa interpretacja zrosła się w mej świadomości na długo, toteż zupełnie odmienne wykonanie Janusza Kasprowicza z zespołu Projekt Volodia było dla mnie sporym zaskoczeniem.
I taka właśnie nieoczywista i pełna zaskoczeń jest nowa płyta tej grupy, zatytułowana przekornie „Nie chcę być poetą”. Zespół znam od kilku lat i szczerze mu kibicuję. Trzy lata temu przypadkowo trafiłem na ich koncert w Ciechocinku i od tej chwili moja fascynacja trwa nieprzerwanie. Już wówczas mieli w dorobku dwie płyty. Prezentowana dzisiaj nowość jest ich trzecim wydawnictwem. Posłuchałem i stwierdzam, że warto było czekać.
   Projekt Volodia, to muzyczna formacja z Wrocławia. Muzycy skrzyknęli się początkowo na jeden koncert podczas festiwalu „Wołodia pod Szczelińcem”, chcąc przedstawić własną wizję utworów Włodzimierza Wysockiego.
Janusz Kasprowicz, lider i spiritus movens grupy, a przy okazji organizator i dyrektor artystyczny wspomnianego festiwalu, jest obdarzony równie charakterystycznym głosem, jak rosyjski bard. Nic dziwnego, że pokusa zmierzenia się z jego repertuarem była ogromna.
   Występ okazał się sukcesem, a zespół został życzliwie przyjęty przez krytykę. Doświadczenie uczy, że w naszym kraju najtrwalsze są prowizorki - tak więc grupa z powodzeniem funkcjonuje już ponad dekadę, dając koncerty w całej Polsce. Z czasem poszerzyła swój repertuar prezentując własne interpretacje m.in. kompozycji Toma Waitsa, Leonarda Cohena, Andrzeja Bursy i mniej znane wiersze Władysława Broniewskiego.
Prócz lidera grającego na gitarze basowej, w zespole występuje także Bogdan Bińczak, obsługujący akordeon i winofon - przedziwny instrument, skonstruowany w oparciu o twórczo wykorzystane opakowania po produktach przemysłu winiarskiego oraz Robert Gawron (banjo, gitara flamenco, lutnia, ukulele), Kuba Persona (perkusja), zaś na gitarach Leszek Zaleski, Marek Popów „Stingu” i sporadycznie Stanis Marinczenko. Czasem podczas koncertów zespół prezentuje program z gościnnym udziałem aktorów: Mirosława Baki lub Lecha Dyblika. Wówczas w repertuarze pojawiają się kolejne utwory, np. z repertuaru Stanisława Grzesiuka.
Muzycy potrafią zaczarować publiczność w każdym wieku zarówno podczas występów plenerowych, jak i w salach widowiskowych.
   Pierwsza płyta grupy zawierała pochodzące z kilku koncertów interpretacje utworów Włodzimierza Wysockiego. Na drugiej znalazły się wiersze innych autorów, dla których wspólnym mianownikiem okazał jej tytuł: „To męski świat”. Choć obie są naprawdę dobre, to i tak nie były w stanie oddać atmosfery występu na żywo. Obecność publiczności wyraźnie dodaje im skrzydeł.
Janusz Kasprowicz chętnie opowiada o wykonywanych piosenkach, przybliżając ich kontekst i ukryte przesłania. Występom towarzyszy atmosfera nacechowana profesjonalizmem, a przy tym pełna luzu i radości. Już kilka lat temu uwagę przykuwała przemyślana i bogata aranżacja utworów.
   Na wydanej w tym roku płycie „Nie chcę być poetą” jest podobnie... A w zasadzie nawet lepiej. Pojawiły się na niej teksty kolejnych poetów: Czesława Miłosza, Jacka Borowicza i Romana Kołakowskiego. Choć zespół wielką wagę przykłada do warstwy tekstowej i wynikającego z niej przekazu, to z równie wielkim zaangażowaniem podchodzi do muzyki. Słychać w niej wpływy rocka, bluesa, flamenco. Czuć zarówno atmosferę poetyckiej kawiarni, jak i klimat zadymionego jazzowego klubu.
Aranżacje są pozbawione sztuczności, skrzą się od pomysłów, zaskakują i wciągają. Nic dziwnego instrumentarium jest dalekie od sztampy - gitara, banjo, ukulele, wspomniany winofon oraz akordeon, a wszystko to wsparte precyzyjną sekcją rytmiczną.
   Płyta „Nie chcę być poetą” jest kolejnym krokiem na drodze artystycznego rozwoju Projektu Volodia. Muzycy doskonale się rozumieją, mają też do przekazania niebanalne treści. Można jedynie żałować, że płyta jest znacznie krótsza od dwóch wydanych wcześniej. Zawiera zaledwie dziesięć kompozycji, lecz jakże intrygujących, barwnych, refleksyjnych, choć czasem tragicznych - podobnie jak życie autorów tekstów.
To, że jest krótka jest również jej atutem, bowiem zawiera bardziej zwarty przekaz, nie pozwalający słuchaczowi na chwilę wytchnienia. Wprawdzie koniec ostatniego utworu pozostawia uczucie niedosytu, ale przecież można klawisz play w odtwarzaczu wcisnąć ponownie...
Krzysztof Wieczorek


  Komentarze 2
  Dodaj swój komentarz
~
Copyright "Wolna Droga"
[X]
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.